Laureat Nagrody Nobla Aleś Bialacki podczas procesu pokazowego nie przyznał się do winy
5 stycznia w Mińsku rozpoczął się proces obrońców praw człowieka z organizacji „Wiosna”, w tym laureata Pokojowej Nagrody Nobla Alesia Bialackiego. Oskarżonym grozi od 7 do 12 lat pozbawienia wolności. Postępowanie sądowe odbywa się jawnie, co jest nietypowe dla procesów politycznych na Białorusi.
Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiosna” relacjonuje proces sądowy swojego przewodniczącego Alesia Bialackiego, zastępcy przewodniczącego Walentego Stefanowicza i koordynatora kampanii „Obrońcy praw człowieka za wolnymi wyborami” Uładzimira Łabkowicza. Oskarżeni są skuci kajdankami i przetrzymywani w sali sądowej w metalowej klatce. Sędzia odrzucił wniosek oskarżonych o zdjęcie kajdanek, zarówno jak wniosek o przeprowadzenie procesu w języku białoruskim. Mimo to w sali sądowej oskarżeni nadal porozumiewali się po białorusku.
W procesie, który jest elementem masowych represji wobec białoruskiej opozycji, mogli uczestniczyć krewni oskarżonych, a także propagandyści. Do sali sądowej nie wpuszczono około 10 osób, w tym zagranicznych dyplomatów. Wszystkim oskarżonym zarzuca się finansowanie protestów po wyborach w 2020 roku i przemyt pieniędzy. W szczególności za nielegalną działalność uznano płacenie kar grzywny i opłaty za czynności adwokackie w sprawach pokojowych demonstrantów.
Bialacki, Stefanowicz i Łabkowicz nie przyznali się do winy. Biuro Praw Człowieka ONZ poinformowało, że uważnie śledzi tę sprawę i jest w „stałej interakcji” z władzami białoruskimi.
Tysiące osób śledzi proces i czeka na ostateczny wyrok. Pamiętamy, jak Bialacki powiedział w wywiadzie dla August2020 w maju 2021 roku, że „solidarność jest we krwi narodu białoruskiego”. Mówiąc o swoim poprzednim pobycie w więzieniu, powiedział: „Trzeba mieć tam wytrzymałość i cierpliwość, bo czasami trzeba po prostu czekać”.